Sztama


Kto wzniesie      miecz na związek nasz

Najsroższej ma   dostąpić kary.


Za jego życietego dnia

Nie dam izłamanej gitary.


Jakże skwapliwie   pragną dziś

Zmacać gdzieszereg nasz szczelinę.


Bracia za ręcechwyćmy się

Bracia za ręcechwyćmy się

Nim w pojedynkękażdy zginie



W hałasiecałkiem obcych uczt

Gdy wkoło prawdysparszywiałe

Na pochwal nieczekając brzęk

Oczyśćmyskrzydła nasze białe


Póki szalonysułtan nasz

Wieści,że namdaleka droga –


Bracia za ręcechwyćmy się

Bracia za ręcechwyćmy się

Za ręce chwyćmy   się na Boga!


Gdy przyjdzie  czas by dzielić łup

Proszony kołacz  nas nie znęci.

I raj nastanie –nie dla nas.

Ofelia zawrze nasw pamięci.


Dopóki niewydzwonił czas

By każdy szedł,gdzie jego droga

Bracia za ręce   chwyćmy się

Bracia za ręcec  hwyćmy się

Za ręce chwyćmy   się na Boga!



Utwór powstał w 1967 roku, po XXzjeździe (oczywiście KPZR). Podobnojuż w roku następnym w naszymkraju był śpiewany przezzrewoltowanych studentów (i to w czasach,kiedy student po prostużył ze stypendium – mówię rzecz jasna ostypendium socjalnym!).

Zamieszczamy tutaj jego jeszcze jedenprzekład – a nuż jeszczesię przyda?.


Autor komentował utwór tak:

My,ludzie  myślący na tę samą modłę, wyobrażaliśmy sobie, że,  jeślibędziemy trzymać się razem, będziemy w stanie zmienić  bieg  rzeczy. Obecnie wiadomo, że to nie tylko więzi przyjaźni rządzą  biegiem historii. Stopniowy stawaliśmy się sobie coraz  dalsi.


łzasięw oku kręci.

-----------------------------------------------


Cenakażda, żaden targ




Tu nie zaśpiewa   ptak

Nie wzrośnie   drzewo krzak

i tylko myśmy   ramię w ramię

w tę ziemię     wrośli tak.





Ziemia się kręci  łuny bledną

Nad krajem dym  się rozpostarł.

I to jest tak:  zwycięstwo chcemy. Jedno.

Jedno na  wszystkich. Cena: każda. żaden targ.




Tam ogień tnie  stokrotny

Lecz cóż  potrafi on.

Już szkoda słów.W noc rusza znów samotny.

Dziesiąty   desantowy batalion

Dziesiąty  desantowy batalion.


Zaledwie palby  kres

Już nowy rozkaz   jest.

Listonosz wnet  dostanie kręćka

Nas goniąc  niczym pies.


Rakieta wzbija   się pod niebo

Cekaem   niestrudzony gra

I to jest tak:  zwycięstwo chcemy. Jedno.

Jedno na   wszystkich. Cena: każda. żaden targ.



Od Mińska i od   Jass

powlokła wojna   nas

gdzie mieszka  wróg pod jego próg

taki to bracie  czas.



Kiedyś wspominać  ludzie będą

Nie wierząc  sami, że aż tak .

A teraz, dziś  ,zwycięstwo chcemy jedno

Jedno na  wszystkich cena każda żaden targ

Jedno na  wszystkich cena każda żaden targ.





Kiedy Okudżawa był w Polsce bodaj  ostatni raz, podczas konferencji  prasowej zadałem mu pytanie o ten  właśnie utwór. Wydawał mi się  tak różny od pozostałych – bohater wszak wzdraga się przed  wojną emocjonalnie, ale napłaszczyznie rozumowej tak jakby akceptował jej sens.

Odpowiedź, której Okudżawa wówczas  mi udzielił, można było  sobie wyobrazić od początku -po prostu,  była to muzyka do filmu, i reżyser najzwyczajniej w świecie mu  zapłacił.

O ile wiem, do dziś nikt tej jednej ballady na polski nie przetłumaczył.



Pisze powieść  historyczną


W flaszce z  ciemnionego szkła

Po importowany  mpiwie

Roza biała niby  łza

Kwitła dumnie  bezwstydliwie.


Historyczna  powieść się

Rodziła wśród  mąk zamętu

Brnąc od wstępu  jak przez mgłę

Wolno aż dohappy endu.



Refren:


Każdy pisze tak  jak słyszy


Słyszy własny  oddech w ciszy


Czym sam żyje,tak i pisze

Kit wstawiając  tu i tam


Takie to natury  prawa

Czemu– to nie  nasza sprawa

Czemu tak – nie  sądzić nam.


Była i niebieska dal

I pomysłów ile chcecie

życie swe jak  stary szał

Wypruwałem po niteczce


Bohatera w drogę ślę

Mierzę z losem się bez przerwy

I porucznikiem  rezerwy

Sobie wyobrażam się.



W fikcji zawsze  prawda tkwi

Wymyślone– nieskończone

Dajcie powieść stworzyć mi

Stworzyć po ostatnią stronę.

I dopóki jeszcze się

Roża w szkle butelki żarzy

Niech wykrzyknę słowa te

Co śpią dawno w kałamarzu .


Każdy pisze…








Piosenka o żołnierskich butach


Czy słyszysz w takt obcasy grzmią

I ptaki oszalałe niecą kurz

Kobiety stoją,wzrok spod dłoni ślą

Gdzie patrzą tak, czy zrozumiałeś już?


Czy słyszysz, bęben gra, jak bęben gra

żegnaj się znią, żołnierzu, żegnaj się

I pluton marsz! Imgła, i mgła, i mgła.

A przyszłośc żarzy się i żarzy się.


A męstwo nasze gdzie, sam powiedz? Gdy

Na własny próg pozwolą wrócić ci

Kobiety wiodą nas do domów w nich

Porubstwa zapach wierci w nozdrzach twych.




Będzie co będzie, machnij ręką już!

A ty z nadzieją patrz w przyszłości blask.

Po polach wronowisko nieci kurz

Z ptakami wojnygrzmot nadchodzi wraz.



I znowu po uliczkach buty grzmią

Dokoła ptaki powpadały w szał

Kobiety stoją wzrok spod dłoni ślą

Wprost w krągły kark co w dali zniknąć miał.








Czarnykot



Przez   drzwi sieni przejdziesz szparko
czarne  wejście; każdy zna
w sieni tej,  jak na folwarku
Czarny Kot siedzibę  ma.

Swój   uśmieszek chowa w wąsie
ciemność sieni tarcz
ą   mu
inne koty   płaczą  drą się
ten nasz czarny ani mru.

On
nie łapie myszy; zdrowo
śmiejąc poprzez wąsy się
łapie
  wszystkich nas zasłowo
i kiełbasę nasza żre

Nie
  zamiauczy, nie  przywita
tylko je i pije rad
o podłogę szponem  zgrzyta
jak   byci na gardle kładł

On
  nie żąda  on nie prosi
On  krwawice zżera nam
Jemu każdy cos wynosi
że chce żreć,  dziękuje sam

Niewesoło jest i marnie
w domu  -  
wciąż mieszkamy tam
Warto w sieni by latarni
ę
Ciągle     
brak pieniędzy nam.





Bułat          Okudżawa



piosenka o    moskiewskiej mrówce

tak chcęme    modły ofiarować komuś
pomyślcie     tylko, zwykła mrówka, ja
tak  chce się nagle upaść komuś do nóg
uwierzyć,  że coś wśrodku w duszy gra

pomyśli  mrówka wnet jej spokój         zginie
świat        cały stał    nie do zniesienia się
i    mrówka stworzyła  sobie boginię
na   obraz i na podobieństwo swe

i  dnia siódmego raz w mignieniu oka
ona  się stała ze   wschodzących zórz
nie   w aureoli, blasku, nie zobłoku
w  znoszonym palcie, i to wszystko już


zapomniał  nagle o radości męce
w drzwi domu  jego weszli wtedy  on
pocałunkami   ogrzał spierzchłe ręce
stare   pantofle jej z dalekich stron

ich   cienie kołysały  się na progu
bez   słowa wiodąc tak rozmowę  swą
pięknie  i mądrze, aż podobni Bogu
a smutni,  jak mieszkańcy ziemi są.












Popularność Okudżawyzasadniczo nie ma tendencji zwyżkowej. Nie tak burzliwy i chwytającyza układ limbiczny, jak   Wysocki, nie aż tak ponadczasowy, jak Cohen. Sam jestem ciekaw, czy zostanie zapomniany wcześniej, czy później, niż Lampa.Pomyśleliśmy więc, że może dobrze będzie, jeśli w świetlanej  przyszłości, jakiś wielbiciel jednego i drugiego natrafi na ten  numer z próbką alternatywnych tłumaczeń , mało zapewne jużznanych i chybarzadko  wykonywanych ballad Okudżawy, i przez   jedną chwilę wyda mu się,  że jedno drugiemu nie przeszkadza.


statystyka